Na 10. piętrze gliwickiego wieżowca właścicielka wynajęła mieszkanie parze z dzieckiem. Początkowo współpraca układała się dobrze – płatności przychodziły regularnie. Niestety, po kilku miesiącach kontakt się urwał: telefony pozostawały bez odpowiedzi, a wiadomości – bez reakcji.
Gdy właścicielka zwróciła się do nas o pomoc, odkryliśmy, że ojciec samotnie opiekował się dzieckiem, a matka pojawiała się tylko sporadycznie. Mimo trudnej sytuacji życiowej, najemcy nie unikali rozwiązania problemu – wręcz przeciwnie. Dobrowolnie opuścili lokal, bez konieczności eskalowania sprawy na drodze prawnej.
Pomogliśmy im w organizacji transportu, a mieszkanie wróciło do właścicielki w stanie umożliwiającym dalszy wynajem.
Ta historia pokazuje, że nie każda interwencja musi kończyć się sporem. Czasem wystarczy otwarta rozmowa, wzajemny szacunek i dobra wola obu stron.
Czy macie podobne doświadczenia? Dajcie znać w komentarzach!








